Marcin Kiepas


Ostatnie dni upłynęły pod znakiem umocnienia złotego, który odrabiał straty z ostatnich kilku tygodni. Dziś o jego losach zdecyduje przede wszystkim to, co do powiedzenia będą mieli bankierzy centralni. Zwłaszcza Janet Yellen i Mario Draghi.

Wtorkowy poranek przynosi niewielkie osłabienie złotego w relacji do euro i funta, przy jednoczesnej jego stabilizacji do szwajcarskiego franka i dolara, po tym jak wczoraj zdecydowanie on umocnił się do wszystkich tych 4. walut.

O godzinie 08:42 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2080 zł, CHF/PLN 3,8645 zł, USD/PLN 3,7580 zł, a GBP/PLN 4,7860 zł. Zmiany te są odzwierciedleniem niewielkiego wzrostu notowań EUR/USD, przy utrzymujących się pewnych obawach co do tego, jak w najbliższej przyszłości będą kształtować się nastroje na rynkach globalnych. O tym na jakich poziomach polskie pary będą kończyć dzisiejsze notowania zdecydują już liczne wystąpienia bankierów centralnych. W tym przede wszystkim słowa, przebywającej w Londynie, szefowej Fed Janet Yellen.

Złoty rozpoczął pierwszy tydzień wakacji z przytupem. W poniedziałek euro potaniało o 2 gr do 4,2024 zł, szwajcarski frank o 2,5 gr do 3,8660 zł, dolar o 1,4 gr do 3,7577 zł, a funt o 1,9 gr do 4,7805 zł. Spadki te były z jednej strony kontynuacją procesu zainicjowanego w końcówce ubiegłego tygodnia. Z drugiej były następstwem poprawy nastrojów na rynkach globalnych. Złotego wspierały też opublikowane wczoraj dane o spadku w maju bezrobocia w Polsce do 7,4 proc. z 7,7 proc., a także o najwyższym w historii odczycie indeksu Ifo dla Niemiec (Niemcy to nasz największy partner handlowy).

We wtorek złoty pozostanie pod głównym wpływem czynników globalnych. Głównie bankierów centralnych. Pierwszoplanową rolę odegra Janet Yellen. Szefowa Fed o godzinie 19:00 polskiego czasu będzie przemawiała w Londynie. Inwestorzy na podstawie jej słów będą starali się ocenić, na ile Fed jest zdeterminowany, żeby 3. kolejny raz w tym roku podwyższyć stopy procentowe w USA. W podobnym kontekście będą też analizowane wypowiedzi innych przedstawicieli tamtejszego banku centralnego. O godzinie 10:05 będzie przemawiał John Williams (Fed San Francisco), o 17:15 Patrick Harker (Fed Filadelfia), a o 23:30 Neel Kashkari (Fed Minneapolis).

Mniej emocji z pewnością wywoła Mario Draghi. Szef Europejskiego Banku Centralnego (ECB) o godzinie 10:00 wygłosi słowo wprowadzające podczas Forum Bankowości Centralnej w Portugalii. Przede wszystkim dlatego, że Draghi wypowiadał się już wczoraj, utrzymując gołębią retorykę. Tym samym dziś niczym nie zaskoczy. I dlatego potencjalnie większy wpływ na ocenę perspektyw polityki monetarnej ECB mogą mieć wypowiedzi Coeure (godz. 10:30) lub Praeta (godz. 13:00).

Wystąpienia bankierów centralnych to nie jedyne pozycje w dzisiejszym kalendarium. Inwestorzy poznają jeszcze m.in. dane z USA. O godzinie 15:00 zostanie opublikowana kwietniowa wartość indeksu S&P/Case-Shiller (prognoza: 5,9 proc. R/R), a o 16:00 czerwcowe odczyty indeksu zaufania amerykańskich konsumentów (prognoza: 116 pkt.) i indeksu Fed z Richmond (prognoza: 4 pkt.). "Figury" te jednak będą mieć mniejszą siłę rażenia.

Układ techniczny na wykresach EUR/PLN, CHF/PLN i USD/PLN sugeruje, że na przełomie maja i czerwca ostatecznie został zakończony półroczny trend spadkowy. Teza ta jest o tyle prawdopodobna, że obecnie wszystkie pozytywne dla złotego informacje, zarówno te płynące z kraju, jak i z rynków globalnych, są już zdyskontowane, a jednocześnie brakuje nowego paliwa do jego umocnienia. Co więcej, na horyzoncie czai się klika potężnych ryzyk (np. podwyżki stóp procentowych w USA, obawy o chińską gospodarkę, sytuacja na rynku surowców). Ponadto systematycznie odsuwa się oczekiwany termin pierwszej podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP). Jeszcze niedawno zakładano, że będzie to II kwartał 2018 roku. Obecnie rynkowy konsensus to III kwartał 2018. Jednak coraz częściej słychać głosy, że rację może mieć prezes Adam Glapiński, który umiejscawia podwyżkę dopiero w 2019 roku.

Mając powyższe na uwadze, należy ostanie umocnienie złotego traktować jako odreagowanie wcześniejszych wzrostów polskich par. Tym samym, nie tylko majowe dołki na EUR/PLN i CHF/PLN, a także czerwcowe minimum na USD/PLN, wydają się być niezagrożone, ale też w kolejnych tygodniach złoty powinien ponownie znaleźć się pod presją sprzedających. Dlatego należy się liczyć z powrotem euro do 4,25-4,26 zł, wzrostem franka do 3,93-3,95 zł oraz ruchem dolara do 3,84 zł.

Marcin Kiepas

główny analityk Fundacji FxCuffs

Macronext

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję