Forex


Fed dalej uważa, że polityka jest odpowiednia i planuje jej nie zmieniać co najmniej przez rok, choć między wierszami wyjawia się przekaz, że w przyszłości o obniżki stóp procentowych będzie łatwiej niż o podwyżki. Dziś podobną skłonność do nicnierobienia przedstawi EBC. Wyniki wyborów w Wielkiej Brytanii dopiero krótko przed północą.

Fed wczoraj usilnie starał się przekazać, że polityka monetarna jest odpowiednia i taka pozostanie co najmniej do końca 2020 r. Zgodnie z oczekiwaniami Rezerwa Federalna pozostawiła cel dla stopy rezerw federalnych na 1,50-1,75 proc. W projekcji „dot plot” mediana sugeruje brak zmian poziomu stóp procentowych przez cały 2020 r. z późniejszymi stopniowymi podwyżkami aż do długoterminowego celu 2,50 proc. W komunikacie przestał już straszyć fragment o „niepewności wokół globalnej gospodarki” a zastąpiono go obserwacją „globalnych wydarzeń”. Jednak co Fed traktuje jako neutralne podejście, dla rynku jest zaproszeniem do niedowierzania. A to wrażenie zostało wzmocnione w trakcie konferencji prasowej prezesa Powella, który przyznał, że przed podniesieniem stóp procentowych chce, aby inflacja utrzymywała się na stałym i wysokim poziomie. Zatem nawet jeśli pojawia się warunki ekonomiczne dla wzrostu inflacji, to reakcja Fed nastąpi dużo później. Z kolei wrażliwość na pogorszenie perspektyw pozostaje taka, jaka mogliśmy obserwować przy trzech obniżkach w tym roku. A ponieważ rynek dalej obawia się negatywnych konsekwencji wojen handlowych, powrót obniżek jest traktowany jako bardziej prawdopodobny. Dolar przez to traci, ale niedużo, gdyż presja z tytułu przyszłej polityki monetarnej jest warunkowana przede wszystkim rozwojem relacji handlowych USA-Chiny. A tutaj wciąż czekamy na to, co prezydent Trump zrobi w sprawie ceł szykowanych na 15 grudnia.

Do nicnierobienia szykuje się też Europejski Bank Centralny. Od września, kiedy zakomunikowano nowe narzędzia luzowania monetarnego, sytuacja gospodarcza w strefie euro ustabilizowała się. Prognozy wzrostu PKB i inflacji powinny pozostać bez większych zmian, a Rada Zarządzająca może sobie pozwolić na podtrzymanie trybu wait-and-see i analizować wpływ ogłoszonego we wrześniu pakietu stymulacyjnego. W samej Radzie nie brakuje krytyków ujemnych stóp procentowych i skupu aktywów. To z jednej strony skłania bank do rozpoczęcia przeglądu skuteczności strategii banku, na efekty czego przyjdzie jednak poczekać kilka miesięcy. Z drugiej, buduje na rynku przekonanie, że dalsze obniżki są bardzo mało prawdopodobne – rynek pieniężny dyskontuje zaledwie 3 pb cięcia do końca 2020 r. Stąd dziś przede wszystkim będzie chodzić o inaugurację nowej prezes Christine Lagarde i zaznajomienie się z jej stylem komunikacji, choć powinniśmy oczekiwać podtrzymania dotychczasowego nastawienia banku.

Wielka Brytania idzie do wyborów i do czasu zamknięcia urn i ogłoszenia exit poll (23:00) GBP powinien być stabilny. Później wszystko się może zdarzyć, choć największe szanse są na zwycięstwo Partii Konserwatywnej. Od tego, jak ono będzie duże, zależy siła dalszego rajdu funta. Wygrana torysów oznacza, że Boris Johnson otrzyma narzędzia, by doprowadzić brexit do końca do 31 stycznia 2020 r. Ryzykiem jest tzw. zawieszony parlament – bez większości dla żadnej partii – prowadzący do mniejszościowego rządu konserwatystów. Wówczas utrzyma się status quo sprzed wyborów, paraliż decyzyjny i powrócą obawy o bezumowny rozwód z UE. W efekcie funt będzie musiał oddać całą pozytywną premię związaną z oddaleniem ryzyka bezumownego brexitu, jak również wzmocni się wpływ spekulacyjnych krótkich pozycji. Oddanie władzy Partii Pracy finalnie może oznaczać powtórzone referendum (co może być pozytywne dla GBP bardziej niż uzgodniony brexit), ale po drodze oznacza chaos. Opcji jest kilka, a jak dobrze wiemy, w przypadku brytyjskiej polityki nie można niczego wykluczyć.

Konrad Białas

Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

TMS

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję