Forex


Po weekendzie niewiele się zmieniło w temacie konfliktu USA-Chiny, zatem i na rynku nie widać diametralnych zmian. Silniejszy jest bezpieczny jen, a ósmy dzień z rzędu traci chiński juan, choć Ludowy Bank Chin dba, by deprecjacja była powolna. Ogólnie jednak nie można pozbyć się niepewności, że sprawy cały czas mogą przybrać jeszcze gorszy obrót. I to trzyma inwestorów w szachu.

W piątek prezydent Trump stwierdził, że nie jest do końca pewne czy wrześniowa tura negocjacji handlowych z Chinami dojdzie do skutku. Jego słowa: „Jeśli to zrobimy, w porządku. Jeśli nie, w porządku.” Dzień później zatweetował, że to Chinom bardziej zależy na porozumieniu, a Pekin ma nadzieje, że po wyborach prezydenckich w USA uda się im więcej uzyskać po zwycięstwie Demokratów. Osobiście nie widzę w tym nic więcej poza próbą przerzucenia części odpowiedzialności za brak umowy na Chiny. Ogólnie komentarze Trumpa nie zaskakują i niewiele zmieniają w obecnym układzie. USA prędko nie złagodzą swojego stanowiska, gdyż taktyka administracji zdaje się rozpisana na wielomiesięczne wywieranie presji na Chiny. Coraz więcej jest zewnętrznych opinii, że w sporze dwóch mocarstw nie chodzi tylko o sprawy handlowe, ale o walkę o globalną pozycję. Stąd i Chiny łatwo i szybko nie ulegną. Z drugiej strony władzom w Pekinie nie zależy na wywoływaniu chaosu, co można wnioskować po notowaniach juana. Od ponad tygodnia fixing USD/CNY jest ustalany wyżej, ale w małych skokach. Zbyt szybkie osłabienie wywoła furię Trumpa i skomplikuje bardziej relacje, ale też wzbudzi panikę wśród Chińczyków, którzy będą zainteresowani wyprowadzaniem kapitału poza granice kraju. Innymi słowy, jeśli mamy być świadkami kolejnego szoku rynkowego, to raczej nie z powodu nagłego dostosowania kursu juana (jak to było w 2015 r.).

Z perspektywy rynków dalej trwa stan zawieszenia. Ani nie ma oznak narastającej awersji do ryzyka, ani też podstaw do trwałego odreagowania. W aurze niepewności przewaga wciąż pozostaje po stronie walut defensywnych (JPY, CHF) i złota. USD, jako zaangażowany w konflikt, lepiej radzi sobie przede wszystkim wobec walut ryzykownych. EUR boryka się z piętnem EBC (rychłe luzowanie polityki), a GBP - z brexitem. Dla złotego te wszystkie powyższe czynniki odkładają się negatywnie, jednak nie widać, aby za sentymentem szły silne przepływy i w rezultacie zmienność na złotym jest mała.

Poniedziałkowy kalendarz jest pusty bez dodatkowych wskazówek dla inwestorów. W kolejnych dniach duża uwaga będzie na danych z USA. Ponieważ członkowie Fed przywiązują dużą wagę do trendów inflacyjnych, CPI (wt) może przechylić szalę na rzecz szybszej reakcji władz monetarnych. Jakość aktywności gospodarczej będzie mierzona odczytami sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej (czw) i pozwoleniami na budowę domów (pt). Ocenę stosunków handlowych z Chinami przez biznes i konsumentów pozwolą zmierzyć indeksy NY Empire State, Philly Fed (czw) i Uniwersytetu Michigan (pt). W danych o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej z Chin (śr) będzie poszukiwana odpowiedź na pytanie, czy widać już efekty pomocowych narzędzi fiskalnych i monetarnych. Z kolei w Eurolandzie trudno oczekiwać, aby w obliczu fatalnych danych z Niemiec i zawirowań na rynkach finansowych z powodu eskalacji wojen handlowych indeks nastrojów analityków ZEW (wt) miałby pokazać dobry odczyt. W Polsce mamy odczyty salda bieżącego (wt), inflacji (śr, pt) i PKB (śr) z największym zainteresowaniem wokół tego ostatniego. Rynek oczekuje, że wzrost PKB przyhamuje po 4,7 proc. r/r zanotowanych I kw., ale pytanie: jak bardzo? Słabszy odczyt (konsensus 4,5 proc.) może podnieść obawy, że solidne zaplecze fundamentalne kruszeje, co może być pretekstem do osłabienia złotego.

Konrad Białas

Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

TMS

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję