Forex


Znowu wracamy do zmienności w ciągu dnia, która co innego przynosi rano, a co innego po południu. Wczoraj pozytywny sentyment przywiany z Azji nie dotrwał do wkroczenia na rynek inwestorów z Ameryki Północnej. Jest to typowa cecha rynku, gdzie uczestnicy nie mają przekonania co do kierunku i ruchy są generowane przez porządkowanie pozycji. Pusty kalendarz we wtorek zwiastuje kontynuację chaosu.

Najlepszy przykład? EUR/USD, który jeszcze wczoraj rano sugerował mocne wybicie ponad 1,1530 (ważny opór), by jeszcze przed południem zgasić zwyżki. Dziś rano gra toczyła się o wybicie październikowych minimów na 1,1430, ale dwie godziny później po tych zapędach podaży nie ma śladu. W ogóle nie widzę sensu, by mieszać wahania EUR/USD z doniesieniami z Włoch. Kto o zdrowych zmysłach myślał, że Rzym tak łatwo przystanie na żądania Komisji Europejskiej i od razu zadeklaruje zmiany w projekcie budżetu zmniejszając deficyt (KE dała czas do wczorajszego południa na odpowiedź)? Nikt, a zatem marny to pretekst do rozczarowania. Poza tym głosy z Brukseli (szef Eurogrupy) sugerują, że oficjalne rozmowy idą w dobrym kierunku. Nie wiemy nic nowego, ale też nie ma potrzeby siać paniki, że wraca kryzys zadłużenia.

Jeśli już to byłbym bardziej skłonny przyznać, że EUR jest ciągnięte w dół przez GBP, który bombardowany był negatywnymi informacjami dotyczącymi Brexitu. Jedna mała uwaga jest taka, że te informacje były albo absurdalne, albo bez solidnego umocowania w faktach. Dziwię się, ile razy jeszcze damy się nabrać na plotki o rebelii w Partii Konserwatywnej i starania o usunięcie premier May? Biorąc pod uwagę w jakim stanie są negocjacje Brexitu (niedogadana sprawa granicy z Irlandią), nikt nie chce być teraz na miejscu May i brać pełną odpowiedzialność za rezultat. Bardziej niepokojące były doniesienia, że zwolennicy Brexitu szykują poprawkę do ustawy rozwodowej, który uczyniłaby „backstop” (jeśli Wlk. Brytnaia i UE nie zawiążą umowy handlowej do końca okresu przejściowego, Irlandia Północna będzie częścią europejskiej unii celnej i niejako oddzielona od reszty Wielkiej Brytanii) nielegalnym. Poprawkę miała nawet poprzez koalicyjna partii DUP z Irlandii Północnej, co osłabiłoby pozycję rządu. Wniosek (który mocno skomplikowałby dalsze negocjacje z UE) ostatecznie został wycofany i wprowadził jedynie zamieszanie, a premier May uspokajała polityków swoim sprzeciwem wobec idei „backstopu”. Ogólnie poniedziałek nie przyniósł niczego, co mogłoby wpłynąć na zmianę oceny szans porozumienia. Wszystkie opcje pozostają otwarte, a po zeszłym tygodniu (i szczycie UE, który nic nie dał) wiemy, że nie ma sztywnych terminów na osiągnięcie porozumienia. Razem przekonuje mnie to do stwierdzenia, że nie ma sensu na siłę interpretować zmian kursów GBP (i EUR).

Wtorek nie oferuje niczego interesującego po stronie wydarzeń makro, więc uwaga pozostanie na sygnałach wysyłanych przez rynek akcji i testach poziomów technicznych. Azja ma za sobą sesję odreagowania dwóch dni wzrostów, więc Europa świeci się na czerwono. JPY jest mocniejszy, ale co USD zarobił z samego rana, powoli już oddaje (kolejny dowód na nieskorelowany chaos). Dobrze, że PLN jest obok tego wszystkiego i ani nie traci, ani nie zyskuje. EUR/PLN na 4,2950 jest mniej więcej po środku zakresu z ostatnich dwóch tygodni. Jako że na rynku jest równie ponuro, co za oknem, niewykluczone jest osłabienie złotego, ale 4,31 powinno zatrzymać wzrosty.

Konrad Białas

Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

TMS

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję