Forex


Trend boczny trwa

Eurodolar w ciągu kilku dni postąpił na południe. Technicznie rzecz biorąc, strona podbijająca kurs euro nie podołała poziomowi 1,24 (mimo intensywnego testowania tego rejonu), zatem wykres ruszył na południe. Na niektórych platformach rozpoznano już kursy rzędu 1,2185. W zasadzie można zatem mówić o badaniu dolnego ograniczenia konsolidacji wszczętej w drugiej połowie stycznia.

Zwykle wierzy się w to, że trendy – w tym trendy boczne – są po to, by trwać. To bazowa hipoteza, podobnie jak ogólnikowy pogląd, iż "co spadło, to wzrośnie" i vice-versa. Teoretycznie więc powinno być tak, że dziś lub jutro dolar trochę odda z tego, co zarobił, a wykres przesunie się do 1,2240-60. Gdyby jednak nie szedł jeszcze wyżej, to powinno się zacząć podejrzewać, iż konsolidacja słabnie u dołu.

Są tacy, którzy wierzą w rok słabego dolara i przyszłe intensywne wzrosty pary EUR/USD. Z drugiej strony, od 2008 roku wykres – mimo wszelkich, nieraz dużych, korekt i wahań, idzie na południe. Maksima marcowe są w tym roku nieco niżej od lutowych, dotychczasowe kwietniowe trochę poniżej marcowych. Niewykluczone zatem, że ów ogólny trend potwierdzi się, albo przynajmniej zostanie w nim tyle siły, by powstrzymać deprecjację waluty USA.

Polityka Trumpa, cokolwiek by o niej nie mówić, nie zakończyła się na razie ani trzecią wojną światową na kanwie sprawy syryjskiej, ani autentyczną wojną handlową na linii USA-Chiny czy USA-Japonia. Ostatnio pojawiły się pewne pozytywne informacji z Korei Północnej na temat zamykania programu jądrowego. Oczywiście, w Fed są gołębie głosy przestrzegające przed odwróconą krzywą rentowności, niską inflacją itd. - ale jednak bazowy program trzech podwyżek na ten rok pozostaje w oczach rynku aktualny. Co więcej, wzrosła ostatnio rentowność obligacji USA, co w tym wypadku podbijało kurs dolara względem np. euro.

O 10:00 poznamy ważny wskaźnik z Niemiec – indeks instytutu Ifo. Jeśli wypadnie słabo (tak jak np. pokrewny metodologicznie ZEW w ostatnich miesiącach), to tym bardziej będzie to argument przeciwko euro. Chyba że ruch będzie "nielogiczny" – wtedy analitycy napiszą (napiszemy?), że temat był "zdyskontowany już wcześniej" itd. Ot, mała ironia z naszej strony.

W południe poznamy wskaźnik zamówień dla gospodarki brytyjskiej, liczony przez organizację CBI. O 15:00 mamy dwa indeksy nieruchomościowe z USA (S&P/Case-Shiller i FHFA), o 16:00 dane o sprzedaży nowych domów w Stanach, a także indeksy Richmond Fed i Conference Board.

Perypetie PLN

Powietrze uciekło ze złotego szybko, jak to się czasami już zdarzało. Dość przypomnieć np. rok 2012 i pierwszą połowę 2013, kiedy to złoty (i to w znacznie bardziej dramatycznych okolicznościach rynkowych, vide Grecja i Hiszpania) zarobił sporo do euro, wykres zszedł niemal do 4 zł, a potem odbił i w ciągu roku wywindował się do 4,37.

Teraz złoty też traci, choć np. dane makro były wczoraj bardzo przyzwoite (lepsza od prognoz sprzedaż detaliczna). Rynek poszedł jednak w dolara. Dolar stał się najbardziej priorytetowy, jeśli nie on, to euro, a niżej – niżej miejsce dla nas. Gdy piszemy te słowa, euro-złoty jest powyżej 4,2015, a na USD/PLN kreślony jest poziom 3,4430.

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję