Forex


Payrollsy w akcji

Pierwszy piątek miesiąca zawsze jest ważny na rynku forex oraz na giełdach, bo zwykle wtedy publikowane są oficjalne dane z rynku pracy USA. Tak też było i dziś. Swoją drogą, po raz kolejny zanotowano poważny rozstęp pomiędzy danymi firmy ADP (Automatic Data Processing), zaprezentowanymi w środę, a danymi rządowymi.

Otóż ADP ogłosiła, że w marcu przybyło 241 tys. miejsc pracy, przy prognozie wynoszącej 205 tys. Wynik był więc optymistyczny. Ale z payrollsów podanych dziś wynika, iż w sektorze prywatnym zmiana zatrudnienia to raptem 102 tys. miejsc przy prognozie wynoszącej 192 tys. Co prawda bardzo silnie skorygowano w górę odczyt z lutego (z 287 tys. do 320 tys.), co może trochę złagodziło ostateczny obraz, ale wrażenie i tak jest takie sobie. Przy poprzednim wyniku za luty oraz oczekiwanej prognozie mielibyśmy łącznie za luty i marzec 287 + 192 = 479 tys. Mamy 320 + 102 = 422 tys. Słabo, szczególnie że bezrobocie utrzymało poziom 4,1 proc., a nie spadło do 4 proc., zaś płaca godzinowa wpisała się w założenia: dynamika to +0,2 proc. m/m.

Z drugiej strony, słabo wypadła też niemiecka produkcja przemysłowa za luty, o której poinformowano o ósmej rano. Oczekiwano +4,4 proc. r/r, było +2,6 proc. Co prawda również i tam poprawiono, polepszono wyniki poprzednie, w tym wypadku styczniowe, ale to umiarkowane pocieszenie.

I co w związku z tym wszystkim? Jak wiemy, dolar w ostatnich dniach sporo zyskał. Z rejonu 1,2450-70 wykres przesunął się dość szybko do 1,2215-20. Wynikało to głównie z tego, że rynek uznał, iż konflikt celny na linii USA – Chiny uda się załagodzić i rozwiązać go poprzez wypracowanie jakiegoś kompromisowego porozumienia. Mówił o tym m.in. p. Kudlow, będący wszak doradcą prezydenta Trumpa.

Tym niemniej EUR/USD musiał dziś stracić po tak rozczarowujących payrollsach. Po 14:30 wykres szybko przesunął się z 1,2220 do 1,2280. Teraz mamy ok. 1,2285-90. W gruncie rzeczy nie jest to jakieś piorunujące osłabienie. Patrząc na okres od połowy stycznia, czyli na czas konsolidacji, to i tak jesteśmy w dolnych obszarach tego trendu bocznego. Zdaje się jednak, że dzisiejsze dane sprawiły, iż proces wędrówki do dołka na 1,2160-70 zostanie przyhamowany lub cofnięty. Nie musi to jednak oznaczać ostrej i szybkiej wędrówki do górnych ograniczeń, rzędu 1,2520-50. Chyba że... chyba że na linii USA – Chiny dojdzie do prawdziwej wojny handlowej, a nie tylko do wzajemnego szachowania się wypowiedziami, zapowiedziami i planami.

Temat PLN

USD/PLN lokuje się dziś na poziomie 3,4155. Od kilku dni zakres wahań jest dość wąski, około 3,41 – 3,4360. Ogólny obraz to od połowy stycznia coś w rodzaju konsolidacji – ale takiej, która zawęziła się w marcu w swym głównym rejonie, a nawet zaczęła zdradzać objawy tendencji zwyżkowej. W razie czego oporem jest jednak 3,4250.

Na EUR/PLN mamy 4,1965. O ile w marcu testowano 4,24 z naddatkiem, o tyle potem powstała tendencja spadkowa, która mocno skorygowała proces osłabiania złotego, wszczęty w połowie lutego. Tym niemniej przy 4,1920 widać dość mocne wsparcie.

Kwestią istotną dla siły złotego, a ściślej – dla jej redukcji – było to, że zaprezentowano odczyt inflacyjny, który okazał się słaby, poniżej prognoz. Tym samym jeszcze bardziej odsunęła się perspektywa ewentualnej podwyżki stóp przez RPP.

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję