Forex


Co się czyni, co się ogłasza

Uproszczony obraz jest taki, że Chiny i USA wzajemnie obłożyły się potężnymi cłami. Teraz na rogatkach Pekinu i Waszyngtonu stoją groźni celnicy, pobierając myto od zagranicznych kupców. Zwykli obywatele ograniczają swoje dotychczasowe zakupy lub płacą za nie więcej. Wszystkim jest źle, pogrążamy się w wojnie handlowej – i tak dalej.

Tylko że nie. Jeśli przyjrzeć się bliżej – nie tylko oficjalnym statementom, ale nawet newsom medialnym – to widać, że wszystko to jest na razie w kategoriach "would". "They would..., he would impose...". To wciąż zamierzenia, groźby, plany, wstępne założenia, ostrzeżenia i tak dalej.

I pewnie niektórzy na rynku się w tym orientują. Albo wszyscy, albo przynajmniej ci, którzy są blisko pulsu wydarzeń i mają kluczowy wpływ na wykresy (cóż, kłaniają się tu różne mniej czy bardziej uzasadnione teorie nt. smart money). Widomym znakiem tego jest fakt, iż np. dolar pozostaje relatywnie silny. Ba, eurodolar plasuje się teraz przy 1,2260, idziemy więc w dół konsolidacji. Jej minima to w razie czego ok. 1,2160.

Larry Kudlow, doradca ekonomiczny Trumpa, uspokajał wczoraj, tłumacząc w sumie rozsądnie, że cała ta opowieść o wzajemnych cłach to raczej wstęp do negocjacji niż szaleństwo wojny handlowej. Mówił też o możliwych ustępstwach Trumpa w kwestii obowiązkowego poziomu amerykańskich części samochodowych na obszarze USA w ramach paktu NAFTA.

Zresztą, czyż nie tak było z cłami na stal i aluminium? Zaraz zaczęły się negocjacje, dla kilku krajów "zawieszono" wprowadzenie ceł, gdy przystąpiły do rozmów i zaproponowały kompromis.

Za nami już parę odczytów makro. Indeks PMI dla usług w Strefie Euro wypadł nieznacznie poniżej prognozy (54,9 pkt, oczekiwano 55 pkt). PMI dla usług w Niemczech też trochę rozczarował: czekano na 54,2 pkt, było 53,9 pkt. To sygnały za tym, że można obniżać wartość euro, choć oczywiście nie twierdzimy, że to jakieś rewolucyjne przełomy.

O 11:00 poznamy dynamikę sprzedaży detalicznej w Eurolandzie za luty. O 14:30 ukaże się bilans handlu zagranicznego USA za luty, a do tego tygodniowa informacja o wnioskach o zasiłek. O 19:00 wypowie się p. Bostic z Fed w Atlancie.

Co u nas?

Wczorajszy odczyt inflacyjny okazał się słaby. Mniejsza o to, czy naprawdę ceny w Polsce spadają albo rosną w niewielkim stopniu – cóż to bowiem znaczy w tym kontekście "naprawdę"? CPI to tylko pewien arbitralnie dobrany koszyk. Tylko i aż, bo takim się po prostu posługujemy i na ten patrzą rynki. Dla złotego był to sygnał osłabiający, bo oznaczający, że RPP nie ma powodu i pretekstu do podwyżek stóp.

Stąd EUR/PLN jest teraz na 4,2060, a nie na 4,1930, jak wczoraj w porannych minimach. Na dolar-złotym widzimy 3,4315 – tu wyraźnie tracimy. Na funcie jest 4,82. Ostatnich parę dni upłynęło tu w klimacie stopniowego osłabiania PLN, bo jeszcze 30 marca kreślono minima na 4,7850.

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję