Forex


Możemy sobie winszować

Zaiste, stało się tak, jak zakładaliśmy pod koniec marca, gdy wykres eurodolara ocierał się o rejon 1,2450-70. Przewidywaliśmy wówczas, że na razie wystarczy owej aprecjacji euro, a kolejne dni przyniosą wyraźne wzmocnienie dolara. Innymi słowy, notowania miałyby pójść w stronę dolnego ograniczenia konsolidacji, która obowiązuje od ok. 2,5 miesiąca.

Ten proces został zrealizowany. Czytelnik mógłby złośliwie zapytać, czy gdyby sprawy potoczyły się inaczej, to równie ochoczo podkreślalibyśmy klęskę naszej prognozy. Tego pytania oczywiście nie dosłyszeliśmy.

Ale dość już tych żartów (boć przecież te autogratulacje składamy sobie z lekkim przymrużeniem oka). W zgodzie z konsolidacyjnym rytmem, dolar trochę zarobił. Napięcie na linii Chiny – USA to dość złożona sprawa, bo np. dziś media donoszą, iż prezydent Trump pochwalił Xi Jinpinga, a w każdym razie podkreślił swój szacunek względem swego chińskiego odpowiednika, niemniej zaznaczył też, że wciąż istnieje problem amerykańskiego deficytu handlowego w relacjach z Pekinem. Chiny zresztą, jak wiemy, nałożyły cła odwetowe na 128 różnego typu towarów ze Stanów, ale na razie to wciąż bardziej próba sił i kulturalne szachowanie się aniżeli autentyczna wojna handlowa. Są zresztą i tacy, którzy uważają, że Trump czyni przysługę Xi, dając mu pretekst do stawiania na nacjonalizm gospodarczy i polityczny.

Wczoraj indeks PMI dla przemysłu USA wypadł "zwyczajnie" (55,6 pkt przy prognozie 55,7 pkt), podobnie ISM (nieźle, bo 59,3 pkt – ale jednak oczekiwano 60,1 pkt). Dzisiaj PMI dla przemysłu Eurolandu po prostu wypełnił prognozę, a niemiecki indeks był odrobinę poniżej założeń.

Jutro w programie mamy m.in. amerykański raport ADP na temat miejsc pracy, a także PMI dla usług (i ISM dla tegoż sektora). My tymczasem mamy na wykresie 1,2265, tak więc dolar jest relatywnie mocny, a zarazem wciąż możliwe jest poprowadzenie pary jeszcze trochę niżej – np. do 1,2235 czy nawet do 1,2160-70 (choć to ostatnie wymagałoby raczej mocnego impulsu optymizmu z USA, względnie pesymistycznej informacji nt. euro).

W kwestii PLN

Na parze dolar-złoty widzimy 3,4220, tak więc złoty jest osłabiony, jeśli za punkt odniesienia brać lokalny dołek przy 3,3790, wypracowany pod koniec marca. Tym niemniej w tymże marcu wykres chwilami pozycjonował się przy 3,4550 – tak więc nie jest teraz tak źle. W każdym razie połączenie marcowych minimów (i maksimów) pozwala myśleć bardziej o rodzącym się kanale zwyżkowym (co prawda – łagodnym) niźli o typowej konsolidacji.

Na EUR/PLN mamy 4,1980, a notowania schodziły dziś chwilami jeszcze niżej. Tym razem rynek potraktował ruchy na eurodolarze jako wyraz słabości euro, co przełożyło się korzystnie na polski pieniądz. Tym niemniej napotkaliśmy wsparcie. W największej ogólności w tym roku wykres EUR/PLN idzie w górę, nie licząc krótkotrwałego testu dołków w drugim, trzecim tygodniu stycznia. Złoty powoli oddaje to, co zarobił w 2017 – i sądzimy, że najnowsze ruchy to tylko korekta w ramach tego procesu. Nawiasem mówiąc, mieliśmy odczyt PMI dla rodzimego przemysłu. Zakładano spadek z 53,7 pkt do 53,2 pkt, ale ostatecznie utrzymano poprzedni wynik. Zawsze to sukces.

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję