Forex


Piątkowy raport z rynku pracy USA był mocny pod kątem zmiany zatrudnienia, ale też dynamiki płac. Dolar zyskiwał po danych, choć przed końcem tygodnia większą uwagę przyciągnęło załamanie na rynku akcji i wzrost awersji do ryzyka. Piasek dostał się w tryby tegorocznego rajdu ryzyka, co stanowi zagrożenie dla wykupionych walut surowcowych i rynków wschodzących.

Raport z rynku pracy USA był naprawdę dobry. Zatrudnienie w styczniu wzrosło o 200 tys., o 20 tys. mocniej niż zakładano; stopa bezrobocia utrzymała się na 4,1 proc. przy stabilnej stopie partycypacji (tzn. w statystykach „nie pomagało” rezygnowanie z poszukiwania pracy przez bezrobotnych); dynamika płac przebiła konsensus (2,9 proc. r/r) przy pozytywnych rewizjach za poprzednie dwa miesiące. Możemy mówić o podstawach do wykrystalizowania trwalszego wzrostu płac, a dalej inflacji, ale powtórzę za moim komentarzem z piątku – jeden dobry raport do za mało, by mieć co do tego pewność. Zatem i dla dolara nie ma tutaj jednoznacznego impulsu, by wymazać cały pesymizm z początku roku. Stąd nie jestem zdzwiony, że jeszcze w piątek USD zaczął oddawać pole. Uważam, że obecnie korzyść dla dolara z raportu NFP ogranicza się do tego, że inwestorom trudniej będzie teraz podjąć decyzję o jego sprzedaży, choć amatorów takiej strategii nie zabraknie.

Jakkolwiek rynek FX w stonowany sposób przyjął dane z rynku pracy USA, tak rynek akcji przeżył chwile grozy. Dyskusję zdominowała narracja, że rynki finansowe stoją przed ryzykiem nasilenia presji inflacyjnej, co dalej pogrąży ceny obligacji, ale też stanowi kotwicę dla rajdu cen akcji. Rentowności długu rosną już do jakiegoś czasu, ale aż do piątku inwestorzy giełdowi nie widzieli w tym bezpośredniego zagrożenia. Teraz mamy wybuchową mieszankę w postaci oczekiwań podwyżek stóp procentowych, silnego rajdu z poprzedniego miesiąca i bezowocnego poszukiwania punktu zaczepienia dla kontynuacji na starcie lutego. Rynek ma na czym rozwinąć głębszą korektę, aby przynajmniej ostudzić gorące głowy kupujących.

Spadek S&P500 o ponad 2 proc. i podobny zjazd japońskiego Nikkei 225 dziś rano przynoszą czerwoną wymowę handlu w Europie. Rynek walutowy musi na to odpowiedzieć. Bezpieczne przystanie (CHF, JPY) są znowu w cenie, a wykupione waluty surowcowe i rynków wschodzących są teraz najbardziej zagrożone. AUD, NZD jeszcze przed weekendem zaczęły tracić i jeśli komunikaty po posiedzeniach lokalnych banków centralnych (RBA – wtorek, RBNZ – środa) nie dadzą pozytywnych impulsów (nie sądzę), wyprzedaż przyspieszy. CAD i NOK muszą się zmierzyć z przeceną ropy naftowej, a kanadyjska waluta dodatkowo ma podwyższone ryzyko przez komentarz premiera Trudeau, który jest gotów wystąpić z NAFTA niż podpisać złe porozumienie z USA. Presja rośnie też na złotym, który od wielu dni nie był w stanie poprawić swoich poziomów, a w obecnym klimacie nie trudno będzie o realizację zysków i wypchnięcie EUR/PLN bliżej 4,18. Dodatkowo wokół środowej decyzji RPP przeważają gołębie ryzyka.

W kalendarzu wysyp indeksów PMI dla usług, ale liczyć może się tylko odczyt z Wielkiej Brytanii, który może rozczarować w ślad za słabszymi odczytami z przemysłu i sektora budowlanego. Po południu ISM dla usług z USA spodziewany wzrost raczej jest już zdyskontowany po lepszym wyniku w przemyśle, a także traci na istotności, jeśli jest publikowany po NFP. Pozostajemy zdani na sentyment na rynku akcji.

Konrad Białas

Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

TMS

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję