Forex


Wiadomo co, kto i jak

Czytelnik nie będzie oczywiście zaskoczony tym, że napiszemy parę słów o Mario Draghim, szefie Europejskiego Banku Centralnego. To on życzył sobie obniżenia siły wspólnej waluty, tj. euro. To on z jednej strony musiał ogłosić zacieśnienie polityki monetarnej, a z drugiej chciał zrobić to w sposób możliwie delikatny, wątpliwy i – jak to się mówi – gołębi.

A zatem wczoraj, tj. w czwartek 26 października, ogłoszono, że operacja QE, czyli specjany skup aktywów z rynku, skup obligacji, tzw. dodruk pieniądza, będzie ograniczona. To znaczy: miast 60 mld euro będą nabywane papiery opiewające raptem na 30 mld euro. To krok jastrzębi, oczywiście. Ale zarazem Draghi zapowiedział, że skup potrwa co najmniej do września 2018 (a więc nie np. do czerwca, co przecież teoretycznie też wchodziło w grę). Odsetki z QE będą potem jeszcze długo reinwestowane, a stopy procentowe – też długo – nie będą ruszane, tj. podnoszone. QE teoretycznie może zostać nawet poszerzone, jeśli zajdzie potrzeba.

Dodajmy do tego, że dziś zaprezentowano bardzo udany odczyt dotyczący dynamiki PKB za III kw. 2017. Annualizowany wynik, przy prognozie 2,5 proc., to 3 proc. Deflator PKB uplasował się na poziomie 2,1 proc. k/k, oczekiwano 1,8 proc. PCE Core zgodnie z prognozą wyniósł 1,3 proc. k/k.

I co się stało? Najpierw eurodolar zszedł z okolic 1,1830 (tzn. takie były wczorajsze maksima) do ok. 1,1635-40, co rozbiło konsolidację trwającą od początku sierpnia. Była to konsolidacja, jeśli można tak rzec, z piętrem: od 1,1670 do 1,21 – z oporem w okolicach 1,1880 – 1,19. Dziś notowania poszły jeszcze bardziej w dół, czego dodatkową przyczyną był wspomniany odczyt PKB. Tak więc w piątek wieczorem mamy 1,1580, dolar jest bardzo silny – ostatni raz takie wartości notowano w lipcu.

Na złotym

W połowie maja para EUR/PLN sytuowała się w rejonie 4,1515 – w lipcu i wrześniu minima wykreowały linię trendu wzrostowego. Pod koniec września notowania wybiegały ponad 4,33. Później wykres zszedł na południe i – zgodnie z naszym ówczesnym założeniem – uformowała się krótkoterminowa konsolidacja, z grubsza w zakresie 4,22 – 4,25.

Najnowsze poczynania EBC i ruchy eurodolara spowodowały jednak, że złoty stracił, dziś kreślono nawet 4,2620. Nie jest to jakaś apokaliptyczna sytuacja, acz pokazuje ona, że proces umacniania PLN ma swoje granice.

USD/PLN tym bardziej musiał pójść w górę, maksima z piątku to nawet 3,67. Para ta w dość naturalny sposób odbija kwotowania eurodolara. Mocny dolar nie służy złotemu, odciąga uwagę od naszego rynku, to zresztą standardowy proces. Długi termin na dolar-złotym wygląda raczej konsolidacyjnie, od lipca mamy z grubsza zakres 3,51 – 3,59.

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję