Forex


Tak właśnie jest

Tytuł naszego raportu odnosi się do eurodolara. Istotnie, wykres głównej pary walutowej od sierpnia waha się w konsolidacyjnym zakresie 1,1670 – 1,2090. Ten z kolei podzielony jest na dwie części: granicę stanowi rejon 1,1860-80.

A zatem mamy parter i piętro konsolidacji. To, że we wrześniu, zwłaszcza w jego końcówce, dolar zarobił, było skutkiem wzrostu wiary w to, że Fed dokona w grudniu trzeciej podwyżki stóp procentowych. Wypowiedzi wielu decydentów Fed były dość jastrzębie, podobnie rzecz się miała z tym, co ogłoszono po posiedzeniu FOMC. Dane makro z USA były generalnie dobre.

Rozczarowaniem okazały się wrześniowe payrollsy, ujawnione na początku października. Było to w istocie tydzień temu. Płace godzinowe wzrosły całkiem nieźle, a bezrobocie spadło – ale zatrudnienie zmniejszyło się, a nie zwiększyło. To niewątpliwie okazało się rozczarowaniem. Tak naprawdę był to jednak tylko pretekst do odbicia, do korekty. Pretekt, bo wydaje się, że FOMC nie ustąpi z obranej drogi, nawet jeśli wrześniowe wieści z rynku pracy były deprymujące, a inflacja stoi zbyt nisko.

Dodatkowym impulsem działającym na niekorzyść dolara i na korzyść euro była jastrzębia wypowiedź p. Sabine Lautenschlaeger z EBC, która opowiedziała się za tym, by w przyszłym roku redukować QE. Jej zdaniem, luźna polityka w Eurolandzie spełniła już swoją rolę, a trzeba pamiętać o jej ew. negatywnych skutkach. Co więcej, na rzecz euro działały również dane gospodarcze, np. dobra produkcja przemysłowa w Niemczech, dobre dane o niemieckim imporcie i eksporcie, a także indeks Sentix.

Rynek doprowadził eurodolara właśnie do okolic 1,1860-80, a potem zawrócił. Dziś już oscylowaliśmy przy 1,18. Zapiski FOMC nie były przełomowe, ale uznano, że pozwalają sądzić, iż Fed nie zmieni swojego nastawienia. Jastrzębie głosy takich osób jak Kaplan (który dziś mówił, że należy być ostrożnym w odchodzeniu od luźnej polityki) czy Kashkari nie mają aż tak dużego znaczenia.

Dodajmy do tego, że dziś dobrze wypadł wrześniowy odczyt na temat sprzedaży w USA liczonej bez samochodów: oczekiwano +0,3 proc. m/m, było +1 proc. m/m. Indeks Uniwersytetu Michigan zaprezentował poziom 101,1 pkt, zakładano 95,8 pkt.

Co teraz? Teoretycznie jest możliwe, że gracze podbiją eurodolara do górnych ograniczeń konsolidacji, że wejdą na "piętro" i na "dach", idąc ku 1,21. Ale powątpiewamy w to, szczególnie jeśli nie napotkamy jakichś naprawdę negatywnych zaskoczeń w USA. A zatem bardziej prawdopodobny zdaje się scenariusz powrotu na niższe poziomy, niekoniecznie poniżej 1,1670 – ale być może po prostu tam. Warto zresztą przytoczyć słowa Draghiego, który stwierdził, że pewien zasadniczy zakres stymulacji monetarnej nadal jest konieczny, a to jest głos przeciwko euro. Co prawda z drugiej strony pojawił się przecież (kolportowany przez Bloomberg), w myśl którego od początku przyszłego roku program QE ma zostać ograniczony o połowę. Ale rynek i tak się tego spodziewał. W gruncie rzeczy prawdziwie jastrzębia byłaby informacja, że w ogóle nie zostanie on ograniczony, a po prostu zostanie zamknięty. W to jednak prawie nikt nie wierzy.

Para funt-euro jest teraz na poziomie 1,1245-50. Wczoraj schodziła do 1,1070, nisko, funt był słaby, a to dlatego, że obawiano się o przyszłość negocjacji brexitowych. Europejski negocjator, p. Barnier, twierdził, że są one w patowym momencie, w klinczu. Później jednak pojawiła się pogłoska, iż Barnier zaproponował Wyspom sensowny okres przejściowy, 2 lata. Wtedy para podskoczyła do aktualnych wartości.

Na złotym

W tym tygodniu agencja S&P poprawiła nam prognozy PKB i te dotyczące deficytu budżetowego. To oczywiście pozytywne znaki. Do tego Eurostat przedstawił całkiem przyzwoity odczyt na temat dynamiki produkcji przemysłowej w naszym kraju. A z kolei wicepremier Morawiecki zapowiedział, że dynamika wzrostu gospodarczego zapewne przekroczy konserwatywne oszacowanie budżetowe.

Złoty zyskiwał jednak głównie na fali ruchów eurodolara. Spadek wiary w dolara nie przełożył się na osłabienie złotego do euro (mimo że wspólna waluta zyskiwała do amerykańskiej), ale na mocny test trendu wzrostowego, trwającgo od połowy maja. A może nawet na jego przebicie, bo dziś wieczorem widzimy 4,2450 – 4,25. Jeśli linia prowadzona po dołkach maj-lipiec-wrzesień ma się jeszcze obronić, to teraz jest jej naprawdę ostatnia szansa.

USD/PLN oscyluje przy 3,60, w tym tygodniu złoty zarobił ok. 8 groszy. Dzisiejsza świeca ma jednak charakter sugerujący odwrót – dolny knot jest długi. Wpisywałoby się to w atmosferę korekty na rzecz dolara – na głównej parze.

Funt-złoty zakreślił w tym tygodniu dołek na 4,73 – teraz zaś mamy 4,7780, a byliśmy i wyżej. To znów pochodna opisanych wyżej niepewności co do Brexitu. Przypomnijmy, że pod koniec września wykres był przy 4,94 w maksimach (ale z kolei w sierpniu blisko 4,58).

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję