Forex


Co nas czeka?

W rzeczy samej, kalendarium jest dziś szczelnie wypełnione, ale oczywiście nie wszystko będzie dla nas istotne. Na przykład nie muszą nas zajmować dane z Chile o bezrobociu i produkcji przemysłowej, które pojawią się o 14:00. Rynkiem eurodolara i innych głównych par nie wstrząsną też wiadomości o inflacji na Węgrzech, ani nawet analogiczne doniesienia z Francji czy Włoch.

Co jest ważne lub co takie było? W nocy poznaliśmy dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w Japonii za sierpień. Produkcja wzrosła o 2,1 proc. m/m, a oczekiwano 1,9 proc. Sprzedaż jednak zawiodła, zakładano 2,9 proc. r/r, było 1,7 proc. r/r. 22 października w Japonii mają się odbyć przedterminowe wybory w Kraju Kwitnącej Wiśni, obserwatorzy tamtejszej sytuacji politycznej upatrują w tym próby zwiększenia władzy przez Partię Liberalno-Demokratyczną premiera Abe. Musi się ona spieszyć, bo po piętach depcze jej nowa partia Nadzieja (Kibo). Oficjalnym pretekstem jest zwiększenie konsolidacji społeczeństwa i mandatu dla władzy w obliczu kryzysu politycznego związanego z KRLD.

Ukazał się odczyt o sierpniowej sprzedaży detalicznej w Niemczech: -0,4 proc. m/m, oczekiwano +0,5 proc. m/m. O 9:55 poznamy niemieckie bezrobocie, powinno utrzymać poziom 5,7 proc. O 9:00 mamy indeks KOF ze Szwajcarii, o 10:30 dynamikę PKB Wielkiej Brytanii za II kwartał 2017. Prognozuje się +0,3 proc. k/k oraz +1,7 proc. r/r. Faktycznie będzie to rewizja danych wstępnych. O 14:30 powinny ukazać się dane z USA o dochodach i wydatkach mieszkańców tego kraju, o 15:45 poznamy indeks Chicago PMI, zaś o 16:00 indeks Uniwersytetu Michigan.

Eurodolar jest przy 1,1770. Aprecjacja dolara, wywołana podatkowymi zapowiedziami Trumpa i relatywnie jastrzębią narracją przedstawicieli Fed, trochę wyhamowała. Być może rejon 1,1820-30 będzie pełnić rolę lokalnego oporu, wcześniej mógł uchodzić za wsparcie. EUR/GBP notuje poziom 0,8780 – powyżej wczorajszych dołków, ale poniżej maksimów. USD/GBP jest na poziomie 0,7460, dość wspomnieć, że 25 września było 0,7370, od tego czasu wykres idzie w górę, czyli funt traci.

Nasz orzeł

USD/PLN rośnie od tygodnia, dość wyraźnie i silnie. Mamy już 3,6640, ale były też i wyższe poziomy. Cóż, jest to odbicie zmian na głównej parze. Wzrosła rentowność amerykańskich obligacji, spadł eurodolar, Trump powiedział swoje, Yellen powiedziała swoje – my tracimy.

Podobnie na euro-złotym. Tu jednak sytuacja jest nawet poważniejsza, bo prawdopodobnie przebicie linii 4,30, które ostatnio nastąpiło, uczyni z niej poziom wsparcia. Na razie jesteśmy ok. 1,5 grosza wyżej, ale wczoraj było nawet 4,33. Oczywiście od połowy maja zasadniczy trend jest wzrostowy.

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję