Forex


Dane makro i pogłoski

Eurodolar zakreślił w tym tygodniu, a było to wczoraj, minima na 1,1825. Z drugiej strony, we wtorek podchodził pod 1,2060. Co się działo, co może się dziać?

Trochę napięcia wprowadziła Korea Północna, a to z powodu rakiety, którą wypuściła hen, w przestworza – w taki sposób, że ta przeleciała nad terenem Japonii. Donald Trump mimo wszystko nie zagroził, jak to uczynił parę tygodni temu, zmiecieniem rządu komunistycznego z powierzchni Ziemi tudzież uderzeniem ogniem i mieczem, stwierdził jedynie, że Korea będzie jeszcze bardziej izolowana na świecie. Potem dodał do tego trochę ostrej przyprawy, podkreślając, że nie ma opcji rozmów dyplomatycznych z Koreą, której w dodatku niepotrzebnie wypłacano przez 25 lat pieniądze – ale wtedy jego głos złagodził szef departamentu obronnego James Mattis. Jego zdaniem kryzys nadal można rozwiązać dyplomatycznie.

Dolar zatem odzyskał trochę z tego, co stracił, a nawet całkiem sporo. Znaczący udział w tym miały także i dane makro: raport ADP wykazał 237 tys. nowych miejsc pracy w sierpniu, a oczekiwano 185 tys. PKB annualizowany za II kw. 2017 wyniósł 3 proc., a zakładano 2,7 proc.

Steve Mnuchin, szef departamentu skarbu, ogłosił, że jego zdaniem słaby dolar nie jest zły i nawet dobrze robi amerykańskiemu handlowi. Z drugiej strony, agencja Reuters opublikowała przeciek (kontrolowany?), według którego decydenci z EBC są zmartwieni zbyt silnym euro, zaś operacja QE będzie wygaszana jeszcze bardziej stopniowo, niż dotąd zakładano. Na przykład podobno dopiero w październiku ma dojść do ograniczenia skali skupu aktywów z 60 mld EUR miesięcznie do 40 mld EUR. A i tak skup miałby być przedłużony do końca roku 2018, a przynajmniej do czerwca 2018 (teoretycznie powinien zakończyć się wraz z sylwestrowymi fajerwerkami w ostatniej nocy roku bieżącego).

A zatem Amerykanie chcą słabego dolara, zaś Europejczycy słabego euro. Trochę to deprymujące, szczególnie że podane dziś payrollsy zupełnie rozbiegły się z raportem ADP. Dane lipcowe obniżono, a sierpniowe wypadły poniżej lipcowych i poniżej prognoz. Do tego bezrobocie wzrosło z 4,3 proc. do 4,4 proc., rozczarowała też płaca godzinowa. Eurodolar na chwilę podskoczył do 1,1980. Potem jednak rynek się zreflektował, szczególnie że indeksy PMI i ISM dla przemysłu przebiły prognozy, więc teraz mamy 1,1860. Wygląda na to, że po fazie konsolidacyjnej 1,1670 – 1,19 weszliśmy w kolejną. Czyżby od 1,1825 do 1,2060? I znów jest pewna szansa jej utrzymania przez parę tygodni, biorąc pod uwagę fakt, że oba banki centralne nie chcą być jastrzębie. To ogranicza powody do umacniania dolara, ale też i utrudnia dalsze podbijanie kursu euro. Redukcja QE zapewne i tak jest w cenie, bądź co bądź euro zarabia od początku roku: szczęśliwi są ci, którzy za dolary kupili euro u progu stycznia, gdy kurs pary oscylował przy 1,04.

Na złotym

Znamienna jest sytuacja USD/PLN. Para trochę nas zaskoczyła, bo po tym jak u progu sierpnia rozegrano dołki na 3,56 – 3,57, wydawało się, że to koniec aprecjacji PLN. Ostatecznie jednak gracze powrócili do niskich poziomów i nawet je przebili, testując minima z roku 2015, ok. 3,53. Było to we wtorek, gdy eurodolar lokował się rekordowo wysoko. Świeca dolar-złotego z tego dnia sugeruje zmianę trendu, acz świeca czwartkowa też – tylko że odwrotnie (znów na spadkowy). Takie to paradoksy widzimy. Ostatecznie jednak po wtorku testowano 3,60, a i teraz mamy 3,5840. Złoty zarabiał do dolara bez większych korekt od grudnia 2016. Wypada coś z tego oddać, a wsparcie na minimach z 2015 to chyba nie taki znów zły pretekst.

EUR/PLN jest teraz przy 4,2530. Wydaje się, że rejon 4,24 – 4,26 to strefa wsparcia, która utrudnia złotemu większe wzmocnienie. Można też pamiętać o tym, że minima z maja to ok. 4,1515, dołki z lipca to 4,1960 – i to daje pewnego typu linię wzrostową, przeciwko złotemu. Przy odrobinie dobrej woli można rzec, że na dzisiejszej sesji linia ta zaczęła się potwierdzać, choć rzecz nie jest całkiem przesądzona. Jest to jednak pewien trend, a poza tym na tej parze można podać powód taki jak i na USD/PLN – złoty sporo zyskał od grudnia (do połowy maja), od pewnego czasu coś oddaje, ale wciąż dał niewiele.

Co do przyszłego tygodnia, to poznamy m.in. PMI dla usług różnych krajów, PKB Strefy Euro oraz zamówienia w niemieckim przemyśle i tamtejszą produkcję przemysłową.

Tomasz Witczak

FMC Management

\FMCM"

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję