Forex


Co z tym eurodolarem?

Fundamentalnie rzecz biorąc, pojawiły się w ostatnim czasie sygnały sugerujące, że dolar może i powinien się umocnić. W każdym razie tak się powszechnie traktuje nastawienie Rezerwy Federalnej, z którego wynika, iż prawdopodobnie w czerwcu dojdzie do drugiej w tym roku podwyżki stóp.

Z drugiej strony, rzecz nie jest przecież aż tak zaskakująca. Tak czy inaczej przecież było i jest jasne, że Fed będzie prowadził politykę "trzech ruchów w 2017". W gruncie rzeczy ten scenariusz już dość mocno wyceniono – m.in. dzięki temu eurodolar mógł spokojnym torem biec na północ od początku roku. Ów generalny trend – przez minima z pierwszych dni stycznia, marca i kwietnia – jest nadal aktualny, a ostatnie wzmocnienie dolara w ogóle go nie naruszyło. Linia ta biegnie bowiem obecnie w okolicach 1,0650.

Naturalnie można też mówić o jeszcze bardziej długoterminowym trendzie umacniania dolara. Na przykład wygląda na to, że w ostatnich dniach potwierdziła się linia spadkowa po szczytach z 3 maja i 9 listopada (2016 roku), linia – zdawałoby się – dość wątpliwa. A jednak...

Drugi temat, oprócz Fed, to EBC – nie tyle kwestia tego, czy Bank zacieśni w najbliższych miesiącach politykę (bo jednak na razie tego nie zrobi, a Mario Draghi zdaje się być mocno temu przeciwny), ile tego, czy w ogóle zmieni retorykę. To znaczy: czy ją "wyjastrzębi". Na pewno za czymś takim (co najmniej takim!) są niektóre osoby w kręgu zarządców EBC, np. Niemiec Wolfgang Schaeuble, zarazem szef Bundesbanku.

Na razie obraz na głównej parze to zmagania dwóch tendencji. Końcówka tygodnia przyniosła nagłe umocnienie euro – mamy ok. 1,0930. To zapewne w dużym stopniu zwykła reakcja po uprzedniej reakcji, tej na wyniki drugiej tury we Francji. Tamta była pro-dolarowa, ta ją kontruje. Euro zyskuje mimo tego, że np. odczyt o produkcji przemysłowej w Strefie Euro był słaby, słabszy od prognoz.

Na złotym

Na dolarze sytuacja się nam poprawiła – jeżeli ktoś chce go kupować, a nie sprzedawać. Wieczorem mamy 3,85. Tymczasem w tym tygodniu bywały i momenty bliskie poziomowi 3,90. Umocnienie PLN to po części efekt podwyższenia się kursu eurodolara, a po części kwestia lokalna. Oto bowiem agencja Moody's nie tylko nie obniżyła nam ratingu i jego perspektywa, ale wręcz podniosła perspektywę – z negatywnej do stabilnej. Wicepremier Morawiecki może być – i jest – zadowolony. Długoterminowy rating pozostał na poziomie A2.

Tym samym dolar-złoty może zacząć wracać do generalnej tendencji, zapoczątkowanej w połowie grudnia i umacniającej PLN. Przypomnijmy – 15 grudnia notowano szczyt na 4,2780. Aktualnie wyzwaniem są minima przy 3,81. Sytuacja może się jednak odmienić, przynajmniej krótkoterminowo, jeśli rynek eurodolarowy bardziej przejmie się relatywną jastrzębiością polityki Fed.

Co na euro-złotym? Generalny trend też przemawia na korzyść naszej waluty: weźmy maksima z 5 grudnia, 13 marca i 21 kwietnia. W gruncie rzeczy jednak od końcówki marca mamy konsolidację. Minima to ok. 4,1865, maksima to ok. 4,2380 i 4,2630, pomijając chwilowe wybicie do 4,2820. Możliwe są wyjścia obiema stronami – banalna to konstatacja, ale prawdziwa. Z jednej strony wskaźniki ekonomiczne Polski są dobre, a polityka EBC na razie gołębia, ale z drugiej może być i tak, że jeśli Fed będzie dalej zacieśniał politykę, to po prostu nam to zaszkodzi. Tym bardziej, jeśli ruchy przeciwko niskim stopom i QE zacznie wykonywać EBC.

Tomasz Witczak

FMC Management

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję