Forex

Jednak na północ?

Rynek wsłuchuje się w Chiny i USA

 

Jednak na północ?

Pisaliśmy od pewnego czasu o tym, że mniej więcej od połowy marca widać coraz wyższe dołki na wykresie EUR/USD, co z jednej strony zwiastuje (pomijając wszelkie korekty i trendy lokalne, niekiedy spore) coraz silniejsze euro, ale z drugiej strony, biorąc pod uwagę łagodność linii, teoretycznie powinno pozwolić skorygować notowania nawet do 1,1015-25. I być może ten scenariusz mógłby nadal wchodzić w grę, gdyby nie fakt, że giełdy idą w dół (w tym amerykańskie), a chińskie dane przemysłowe (PMI liczony przez tamtejszy odpowiednik GUS oraz PMI firmy Markit) okazały się mizerne, nawet jeśli nie było to zaskoczeniem. Otóż w tej sytuacji rynek zawierzył, patrząc technicznie, innej opisanej przez nas linii – łączącej dołki dzienne z 7, 19 i 28 sierpnia. I tym tropem podążyły notowania, stąd też dziś notowano nawet wartości rzędu 1,1330.

 

Na razie strona grająca pod wyższe euro (w ramach redukcji carry-trade tudzież zwykłego uciekania od dolara w przekonaniu, że jednak na wyższe stopy przyjdzie czekać co najmniej do grudnia) – nie prowadzi wykresu jeszcze dalej na północ, niemniej ogólna tendencja jest jasna. Co prawda, nie wszystko stracone – dla tych, którzy liczą na niższy EUR/USD. Otóż jutro mamy dane z USA o zamówieniach, pojutrze Mario Draghiego i w piątek payrollsy. Ale oczywiście to wszystko może obrócić się też przeciwko dolarowi (w każdym razie dane makro z USA, bo Draghi raczej nie zapowie zaostrzenia polityki monetarnej, wręcz przeciwnie).

 

PMI dla przemysłu USA prawie wpisał się w prognozę (53 pkt, zakładano 52,9 pkt). ISM okazał się relatywnie słaby: 51,1 pkt, prognozowano 52,5 pkt.

 

 

Śladami orła białego

Ślady te prowadzą dwojako. Na EUR/PLN są dość niejasne, to znaczy wykres oscyluje w konsolidacji teoretycznie wyznaczanej przez 4,2080 i okolice 4,2475 – 4,25, zresztą coraz węższej. Aktualnie mamy ok. 4,2360-70. Jeśli tzw. sentyment rynkowy się pogorszy, co oznaczałoby teraz wyższego eurodolara, to złoty straci – i nawet ponowny test 4,26 – 4,2650 nie byłby wielkim zdziwieniem. Linia trendu wzrostowego, rozpoczętego ok. 17 lipca, biegnie teraz przy 4,1840-50, aby dobić do niej (co za kilka dni oznaczać już będzie 4,19 czy nawet 4,20) konieczny byłby silny powrót eurodolara na południe. Co mogłoby być tego przyczyną? Tylko naprawdę mocne dane.

 

Co do danych polskich, to wypadły słabo: przemysłowy PMI odnotował poziom 51,1 pkt, poprzednio było to 54,5 pkt. Analitycy spodziewali się spadku, ale tylko do 54,1 pkt. Cóż, ten wynik nie pomógł złotemu. Nawet na USD/PLN jest "tak sobie". Owszem, podwyższony eurodolar pozwalał chwytać na tej parze kursy rzędu 3,74, ale potem, gdy sytuacja się unormowała i dodatkowo przyszedł słaby odczyt z Polski, USD/PLN wrócił do 3,75 – 3,76. A rentowność polskich papierów 10-letnich wybiła już powyżej 3 proc.

 

 

Tomasz Witczak

FMC Management

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję