Forex

Sytuacja poniekąd odmieniona

Fed, Chiny, Grecja i nie tylko

 

Sytuacja poniekąd odmieniona

Ten tydzień ostatecznie pogrzebał to, co można było określać jako trend spadkowy na EUR/USD, mierzony od szczytów z 18 czerwca. Z początku można jeszcze było przesuwać linię tegoż trendu w wygodny sposób, ale na dłuższą metę byłoby to chyba poważnym złudzeniem.

 

Owszem, kilkanaście dni temu najpierw pro-dolarowo zadziałał Dennis Lockhart z Fed, ale za chwilę okazało się, że raport ADP był słaby (w poprzednią środę, tydzień temu), a następnie nie do końca przekonująco wypadły payrollsy z minionego piątku. Stąd też u progu tego tygodnia tenże Lockhart – a także Stanley Fischer, wiceprezes Fed – zaprezentowali bardziej stonowany przekaz, mówiąc m.in. o tym, że sytuację trzeba obserwować i że do podwyższenia stóp konieczne byłoby zwiększenie inflacji bliżej 2-procentowego celu. Do tego doszły Chiny, tzn. decyzje chińskich władz o obniżeniu wartości juana – zapewne po to, by wesprzeć chiński eksport, choć podawano też inne przyczyny (np. urynkowienie waluty, by mogła być w koszyku walut rezerwowych). W ten sposób dolar umocnił się do juana, ale na EUR/USD gracze zaczęli już myśleć w ten sposób: jeśli dolar siłą rzeczy umacnia się do juana i paru innych walut, to zapewne Fed nie będzie chciał dodatkowo pchać w dół eurodolara, podwyższając stopy, zatem wyprzedźmy bankierów centralnych i już teraz odsuńmy się od "zielonego".

 

Innymi słowy, EUR/USD poszedł, generalnie rzecz biorąc, w górę. Teraz mamy 1,1170, ale były już otarcia, w minionych dniach, o 1,1210. Ogólnie rzecz biorąc, zakładamy, że przez najbliższe dni powinna trwać jakaś konsolidacja w zakresie 1,1080 – 1,12, być może nawet 1,10 – 1,12. Co prawda jest też możliwe, że rynek przebije 1,12 i będziemy mieli jawny trend zwyżkowy prowadzący do 1,1280 czy nawet do 1,14, ale nie jest to bardzo prawdopodobne.

 

Po prostu rynek nie jest jeszcze do końca pewien, czy aby na pewno we wrześniu Fed zrezygnuje z zacieśnienia polityki, a poza tym euro jest gdzieś w tle osłabiane przez operację QE. Trzeba też obserwować sytuację w Grecji – gdzie parlament przegłosował co prawda uzgodniony z wierzycielami pakiet reform, ale równocześnie może to wywołać poważny kryzys polityczny w Syrizie. Pojawiały się też sygnały (przecieki medialne), że niemieckie władze (zwłaszcza resort finansów) są sceptyczne co do greckich obietnic.

 

Ogólnie jednak, nawet jeśli zakładamy, że w pobliżu 1,12 wzrosty EUR/USD będą jakoś blokowane, to atmosfera jest dużo bardziej pro-euro niż pro-dolarowa, zwłaszcza w porównaniu z finałem tygodnia poprzedniego. Co prawda wczoraj mieliśmy dość dobry odczyt sprzedaży detalicznej z USA (ale nie na tyle, by spowodować przełom), dziś natomiast trzeba jeszcze kwadrans po 15:00 spojrzeć na dane o produkcji przemysłowej – ale niezależnie od tego, jak dobry byłby wynik, to jakiś klarowny powrót w rejony 1,08 – 1,09 jest nadzwyczaj wątpliwy.

 

 

EUR/PLN i USD/PLN

Dawna linia trendu wzrostowego na EUR/PLN – ta łagodna, wszczęta ok. 17 lipca, przebiega teraz w okolicach 4,15, aczkolwiek rynek nie kwapi się do jej testowania. Z jednej strony mieliśmy test mocnego oporu w pobliżu 4,2130-50, z drugiej zaś złoty się umocnił – ale tylko w okolice 4,1720 (wczorajsze dołki). Aktualnie mamy 4,1880. Ogólnie perspektywa wzrostu kursu pary, czyli osłabienia złotego, nadal jest aktualna, choć nie idzie to całkiem łatwo i klarownie. Dlatego też perspektywa ta może się załamać, jeśli pojawi się nagły szturm właśnie na wczorajsze minima. W jakimś sensie uprawnione to jest tym, że rentowność polskich obligacji 10-letnich spadła nisko, do 2,8 proc., co oznacza, że na tamtym wykresie przebito wsparcie przy 2,88 proc.

 

Z EUR/PLN paradoks jest taki, że wysoki eurodolar czasami służy złotemu na tej parze (jako wyraz dobrych nastrojów i np. odsunięcia perspektywy podwyżek stóp dla dolara), a czasami – wręcz przeciwnie (silne euro to po prostu silne euro).

 

Na USD/PLN mamy 3,7550, wsparcie można ustawić niewiele niżej, przy 3,74 – 3,7420. Złoty zyskał oczywiście do dolara w minionych dniach, ale mocny ruch w kierunku 3,71 wymagałby zapewne ruchu na głównej parze wyraźnie ponad 1,12. Na razie nie jest to jeszcze przesądzone. Z tej perspektywy być może zakup dolarów po obecnych cenach może być dobrą inwestycją, jest bowiem ryzyko, że nastąpi korekta umacniająca trochę dolara. Dodajmy też, że dziś notowano słaby odczyt dynamiki PKB za II kw. w Polsce: 3,3 proc. r/r wobec prognozy 3,6 proc.

 

 

Tomasz Witczak

FMC Management

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję