Forex

Kolejny dzień słabości GPW

W USA w środę mieliśmy przygrywkę przed piątkowymi danymi z amerykańskiego rynku pracy. Opublikowane zostały dane, które czasem pokazują, w jakim kierunku pójdą oficjalne dane miesięczne. Poza tym na rynku akcji, po wtorkowym wystrzale popytu, oczekiwana była stabilizacja.

Jeśli chodzi o dane makro to opublikowano raport Challengera o planowanych w czerwcu zwolnieniach oraz raport ADP o zmianie w czerwcu zatrudnienia w sektorze prywatnym. Ten pierwszy nie ma najmniejszego znaczenia, ale na drugi zwraca się uwagę. ADP twierdzi, że liczba zatrudnionych w sektorze prywatnym wyniosła 281 tys. (oczekiwano, że wyniesie 203 tys.). Był więc bardzo dobry. Słabe były dane o majowych zamówieniach w przemyśle USA - pokazały spadek zamówień o 0,5 proc. m/m (oczekiwano spadku o 0,2 proc.).

Na rynku akcji od początku sesji panował po prostu spokój. Indeksy konsolidowały się odpoczywając po wtorkowym wzroście – lokowały się bardzo blisko poziomu neutralnego. Gracze czekali na rozgrywkę w końcówce sesji. Nie doczekali się. Po nudnej sesji dzień indeksy zakończyły neutralnie.

GPW w środę rozpoczęła sesję od niewielkiego spadku WIG20. Wyglądało to tak jakby naszego rynku nie było nawet stać na słabą reakcję na bardzo „byczą” sesję, która miała miejsce w USA. Dość szybko byki weszły jednak do gry i indeks zabarwił się na zielono. Nic za tym nie poszło i przed południem WIG20 znowu testował poziom neutralny. Potem było już tylko gorzej.

Bez żadnego zewnętrznego impulsu (jeśli nie bierze się pod uwagę indeksu tureckiego, gdzie indeksy od dwóch dni nurkują) indeks pod dwóch godzinach handlu załamał się stracił blisko jeden procent. Podkreślić trzeba, że w tym samym czasie złoty się umacniał, a rentowność polskich obligacji spadała. Była to więc tylko choroba rynku akcji. Jakimś pretekstem była informacja mówiąca o sprzedaży części akcji PGE (według mnie to wiadomość dobra, a nie zła dla spółki).

Po tym spadku rynek wszedł znowu w fazę marazmu, a przed rozpoczęciem sesji w USA wyprzedaż była kontynuowana. Bardzo podobnie zachowywał się turecki indeks, z czego można było wysnuć wniosek, że nie tylko „sprawa OFE” szkodzi GPW. Fundusze obecne w Turcji są też często obecne w Polsce – jeśli zmniejszają obecność tureckich akcji w portfelu to robią to też z polskimi.

Potem nic się już nie wydarzyło. WIG20 stracił jeden procent. Obrót był duży. co w teorii jest „niedźwiedzim” sygnałem, ale na GPW często sygnalizuje, że agresywna podaż została odebrana. Oscylatory są wyprzedane, więc jest pole do odbicia.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję