Forex


Wygląda na to, że Wall Street ma swój indywidualny pogląd na świat, które jest na tyle silny, że potrafi odmienić nastroje w pozostałych częściach świata. Wczorajszy nawrót obaw związanych z koronawirusem został zupełnie zignorowany przez inwestorów w USA, przynosząc świeże rekordy S&P500 i Nasdaq. Risk-on powrócił na FX, a nawet wyciągnął ropę Brent z nowych 14-miesięcznych dołków. Skąd nagła zmiana nastrojów?

Inwestorzy na nowo szkicują sobie plany i założenia na kolejne tygodnie, choć wydaje się, że traderzy z USA mają w sobie więcej zimnej krwi i optymizmu niż ich odpowiednicy z Azji. Można zażartować, że najtrudniejszy dzień dla azjatyckich inwestorów to poniedziałek, gdyż muszą sami zadecydować, w którą stronę pójść, zamiast skopiować trend z Wall Street. Ale trudno inaczej odnieść się do zwrotu, jaki nastąpił między ponurym klimatem z poniedziałkowego poranka, a tym, co obserwujemy od wczorajszego wieczora. Według stanu na teraz wirus już nie jest tak straszy i to nawet po tym, jak Światowa Organizacja Zdrowia ostrzegła, że rozprzestrzenianie się wirusa wśród ludzi, którzy nie byli w Chinach, może być „iskrą, która staje się większym ogniem”. Bilans ofiar przestaje już szokować, ekonomiczne skutki są na razie tylko luźnymi szacunkami. Póki nie ma faktów, trzeba polegać na przeczuciu. Wall Street dało wczoraj sygnał, że nie ma co się martwić na zapas.

Można się zastanawiać czy panujący optymizm będzie podatny na zakłócenia w postaci komentarzy bankierów centralnych dotyczących oceny skutków wirusa na gospodarki. Na pierwszym planie jest dziś szef Fed J. Powell, który w Kongresie USA zdaje sprawozdanie z działalności banku centralnego. W komunikacie po ostatnim posiedzeniu FOMC stwierdzono, że decydenci są zadowoleni z obecnego nastawienia w polityce i sytuacji w gospodarce i zapewne taki przekaz Powell powtórzy w Kongresie. Mimo to niewykluczone jest podkreślenie nowych ryzyk, które mogą wpłynąć na perspektyw gospodarcze, choć jest mało realne, aby Powell chciał celowo psuć nastroje. W końcu ostudzenie rajdu na Wall Street przy jednoczesnym powstrzymywaniu się obniżek stóp procentowych wywołałoby furię u prezydenta Trumpa. Nie sądzę, aby szef Fed chciał niezmuszony iść na wojnę z prezydentem.

Biorąc pod uwagę, że gospodarki strefy euro i Wielkiej Brytanii są w dużo bardziej niepewnym stanie, co USA, komentarze prezes EBC Lagarde i szefa Banku Anglii Carneya mogą być bardziej interesujące. EUR już cierpi przez obawy, na ile silnie zależne od kondycji Chin Niemcy poradzą sobie z zakłóceniami w globalnym łańcuchu dostaw. Na takim tle obawy Lagarde będą gorzkim przypomnieniem, że gospodarce trudniej o wyczekiwane odbicie. Carney może być bardziej optymistyczny, inaczej BoE nie zwlekałby z obniżką stopy procentowej. Mimo to publikowane wcześniej dane o produkcji przemysłowej i PKB pokażą, że finisz 2019 r. był słaby. Dane są ryzykiem dla GBP, choć od strony tradingowej jest on w krzyżowym ogniu – traci przez siłę USD, ale korzysta na słabości EUR.

Na złotym nic nowego. EUR/PLN zaparkował w przedziale 4,26-4,27. Lepsze nastroje zewnętrzne oferują szanse na ruch niżej, choć bardziej wygląda na to, że złoty ponownie został zapomniany przez inwestorów, lądując na ziemi niczyjej (względem ostatnich ekstremów 4,23 i 4,31).

Konrad Białas

Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

TMS

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję