Jednakże deflacja i gasnący wzrost gospodarczy to nie tylko problemy strefy euro. Dla gospodarek silnie powiązanych handlowo z Eurolandem aprecjacja ich walut względem euro nie będzie łatwo tolerowanym zjawiskiem. Narodowy Bank Szwajcarii wprawdzie poddał obronę minimalnego kursu wymiany euro za franka, ale stara się zatrzymać aprecjację swojej waluty poprzez ujemne stopy procentowe i naszym zdaniem nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Bank centralny Danii dwukrotnie w tym tygodniu obniżył główną stopę procentową do -0,35 proc., by zmniejszyć presję wywieraną na usztywniony kurs EUR/DKK. Następne w kolejności są Riksbank i Norges Bank. Ten pierwszy już w lutym może sprowadzić koszt pieniądza poniżej zera, a nawet pokusić się o własne QE. Norges Bank ma większe pole do działania z główną stopą na 1,25 proc. Rośnie też presja na Radę Polityki Pieniężnej, choć ostatnio przeszkodą dla dalszego luzowania stały się obawy o negatywny wpływ na złotego i niepogorszenie sytuacji kredytobiorców w CHF. Podsumowując, wojny walutowe wkraczają na nowy poziom.
Nadchodzący tydzień: Niezłomny Fed
W przyszłym tygodniu posiedzenie FOMC (wt-śr) jest kluczowym wydarzeniem. W komunikacie po zebraniu (brak konferencji prasowej) oczekujemy podtrzymania dotychczasowych założeń polityki pieniężnej Fed, co wesprze nasze przekonanie o starcie podwyżek stóp procentowych w czerwcu. Rynek stopy procentowej pozostaje bardziej gołębi, więc jastrzębi komunikat powinien przełożyć się na wzmocnienie USD. Wśród danych poznamy pierwszy odczyt PKB za IV kwartał (pt), gdzie powinniśmy otrzymać potwierdzenie solidnego ożywienia na poziomie 3,2 proc.
W Europie główną uwagę skupi wynik greckich wyborów parlamentarnych (nd). Wygrana Syrizy (ale bez bezwzględnej większości) będzie odebrana jako neutralna dla sentymentu rynkowego i w niewielkim stopniu negatywne dla euro. Unijna waluta będzie pozostawać jeszcze w szoku po decyzji ECB o QE, a EUR/USD pozostaje narażony na upłynnianie krótkich pozycji („kupuj plotki, sprzedawaj fakty” na jastrzębiości FOMC także stanowi ryzyko). Dane z Eurolandu (Ifo, podaż pieniądza, HICP) po uruchomieniu QE tracą na istotności.
Z Wielkiej Brytanii otrzymamy pierwszy szacunek PKB za IV kwartał (wt), jednak przy całym pesymizmie uwzględnionym w wycenie funta, nawet odczyt zgodny z prognozą (2,8 proc. r/r) może wystarczyć, by podbić GBP. Wokół PKB z Kanady za listopad (pt) większe są szanse na negatywne zaskoczenia, a ujemny odczyt (prog. 0,1 proc. m/m) z pewnością pociągnie CAD w dół. Na Antypodach najważniejszą publikacją będzie CPI z Australii za IV kw. (śr) i potwierdzenie słabnącej presji cenowej umocni oczekiwania na cięcie stóp procentowych przez RBA, podtrzymując sprzedaż AUD. Po tym, jak po niespodziewanym cieciu ze strony banku kanady rynek zwiększył oczekiwania na obniżkę stóp procentowych w Nowej Zelandii, bardziej stonowany komentarz z RBNZ powinien wpłynąć na relatywną siłę NZD względem AUD. W Polsce GUS poda ostatnią porcję danych za grudzień (sprzedaż detaliczna, stopa bezrobocia) oraz wstępny szacunek PKB za cały 2014 r. (wszystko we wtorek). Dane o dynamice mogą mieć wpływ na złotego, jeśli wyraźnie będą odbiegać od konsensusu (3,3 proc.). Poza tym klimat wokół złotego jest pozytywny i EUR/PLN powinien osuwać się w stronę testu 4,20.
Sporządził:
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.